Ten strach na wróble, był jedną z pierwszych prac, które uszyłam. Postanowiłam go tu pokazać ponieważ wspominam o nim w opisie swojej twórczości na blogu Zakątek Kreatywnych Kobiet – Turkusowy Hamak w zakładce Kreatywna Kobieta Miesiąca – Marzec. O tym jak to się zaczęło … można też przeczytać w zakładce „o mnie”, na górze strony. Dopiero teraz z perspektywy czasu, mogę pozwolić sobie na stwierdzenie, że tworzenie lalek, to żmudna praca, wymagająca ciągłego doskonalenia. Musi być pasją, bo inaczej grozi nam jej szybkie porzucenie. Trzeba też liczyć się z towarzyszącymi jej trudnościami i zadaniami.
Pierwszą trudnością z jaką zetknęłam się na początku mojej przygody z lalkami było ich zdefiniowanie, określenie cech, które stanowiły by o ich konkurencyjności i niepowtarzalności. Po półtora rocznym rozeznaniu na rynku lalkarskim i rękodzielniczym, określiłam sobie podstawowy typ produktu jaki będę tworzyć. Miały to być lalki kolekcjonerskie, które stanowiłyby ozdobę domu, czy wnętrza. Następnym zadaniem było poznanie i opanowanie poszczególnych etapów tworzenia lalek. Od wybrania odpowiedniego materiału, poprzez dobór, czy opracowanie wykroju, naukę szycia i innych technik rękodzielniczych.
Kolejną rzeczą, było określenie docelowej grupy odbiorców. Tą grupą stali się kolekcjonerzy, bądź osoby interesujące się wyposażeniem wnętrz oraz ludzie kochający wyroby rękodzielnicze.
Następnie musiałam określić swoje możliwości finansowe i czasowe, a nie było to łatwe, bo i jednego i drugiego nie było za dużo. Oraz zrobić rozeznanie i zdobyć wiedzę, jak produkt zareklamować i gdzie to zrobić.
Jak się okazało, w moim przypadku lalki stały się produktem ekskluzywnym, bo czas ich wykonania jest długi i w zależności od typu lalki, waha się od 8 do nawet 25 godzin (w przypadku lalek typ no.1, czyli Elizabeth, Marylin, Madeline, Anna, Julia, Anioł od serca), a użyte materiały nie są tanie (najwyższej jakości bawełna i dodatki, w tym biżuteria i ozdoby, to na jedną lalkę typ no.1, koszt ok. 200zł). Dodatkowo jeśli wystawia się lalkę w sklepach, czy galeriach internetowych trzeba doliczyć prowizję od sprzedaży (waha się ona od kliku do nawet 30%). Cena lalki nie ma jak być mała.
Na chwilę obecną reklama i dotarcie do potencjalnych klientów i wzbudzenie chęci posiadania tworzonych przez mnie przedmiotów stanowi dla mnie największe wyzwanie.
Mam nadzieję, że wystawianie lalek na aukcjach i w galeriach internetowych również zagranicznych, na blogach innych artystów, czy osób parających się rękodziełem i branie udziału w konkursach pomoże mi zrealizować cel jakim jest uzyskanie zadawalającego dochodu. Czas pokaże!